Z życia Marafiki Bungalows...
Spokojne Marafiki
Niewielka biała murowana tablica przy drodze i niebieski napis Marafiki. Szutrowa droga taka jak wiele na Zanzibarze, kilometr dalej wśród zielonych krzewów wyłania się biały budynek i brama zrobiona z palmowych liści. Zanim się wjedzie trzeba zatrąbić, po chwili ochrona otwiera wrota Marafiki. W zielonym gąszczu wyłaniają się pierwsze domki. Makutowe dachy, drewniane poręcze splecione sznurkami z kokosa, drabinki które służą za wieszaki na ręczniki, oryginalne metalowe stoliki w dziurki, które tworzą zanzibarskie wzory i odgłosy ptaków, świerszczy i języka suahili… Słychać w oddali pracowników, którzy pracują w ogrodzie.
Jest taki czas w roku jak ten – pora deszczowa, w którym rośliny rosną jak oszalałe, stąd też zamiast podlewania odbywa się ciągłe pielenie i przycinanie. Oryginalna droga w kolorze piasku wiedzie do recepcji, baru i restauracji, czyli do serca Marafiki. Choć trudno powiedzieć, gdzie tak na prawdę jest serce, czy w miejscu, gdzie wszyscy zbierają się po zmroku na posiłki pełne świeżych owoców morza, warzyw, które pachną ogrodem, czy też woda w basenie, która zlewa się z wodą oceanu, czy prywatna piaszczysta plaża pełna muszelek, wyrwana otaczającym, ciekawych skałom będącym pozostałością po rafie koralowej…. A może niebo, które wieczorem rozświetla się tysiącem gwiazd niewidocznych w innych miejscach świata (?) Dla każdego serce będzie tam, gdzie znajdzie dla siebie swoje miejsce…
Jest taki czas w roku jak ten – pora deszczowa, w którym rośliny rosną jak oszalałe, stąd też zamiast podlewania odbywa się ciągłe pielenie i przycinanie. Oryginalna droga w kolorze piasku wiedzie do recepcji, baru i restauracji, czyli do serca Marafiki. Choć trudno powiedzieć, gdzie tak na prawdę jest serce, czy w miejscu, gdzie wszyscy zbierają się po zmroku na posiłki pełne świeżych owoców morza, warzyw, które pachną ogrodem, czy też woda w basenie, która zlewa się z wodą oceanu, czy prywatna piaszczysta plaża pełna muszelek, wyrwana otaczającym, ciekawych skałom będącym pozostałością po rafie koralowej…. A może niebo, które wieczorem rozświetla się tysiącem gwiazd niewidocznych w innych miejscach świata (?) Dla każdego serce będzie tam, gdzie znajdzie dla siebie swoje miejsce…
Tu wszystko ma swój rytm podporządkowany naturze. Sprawiedliwy jest podział czasu. Tyle samo trwa dzień jak i noc. Od 6 do 18.00 jest dzień i słońce. Od 19.00 do 5.00 jest noc i księżyc, który wyznacza przypływy i odpływy. To ciekawe, móc zobaczyć jak jasne są reguły natury. Jak odległość cofania się oceanu a także wielkość przypływów jest uzależniona od fazy księżyca. Kiedy księżyc jest w pełni, odpływy są największe, a kiedy jest w nowiu, największy jest poziom wody podczas przypływów. Podczas odpływów, ponad kilometr a może i dalej cofa się ocean. Można stanąć na środku Oceanu Indyjskiego w blasku księżyca i poczuć się jak… na końcu świata… . Wszystko tu ma swój rytm, który udziela się tym, którzy tu są. Codziennie rano w ogrodzie słychać dźwięki ptaków, wieczorem świerszczy. Codziennie się powtarzają w swoistym rytmie, tylko niesforny bush baby o różnych godzinach lubi sobie porozmawiać wydając skrzeczące dźwięki. Jest bardzo ciekawski i chciałby być towarzyszki, jednak płochliwość nie pozwala mu na to. Za to, skłonność do alkoholu, który mu bardzo smakuje, każe obserwować, kiedy ostatni goście i obsługa wyjdzie, aby sprawdzić, czy na pewno w barze nie zostały jakieś resztki… Wiewiórko - małpka z wielkimi oczami staje czasem za barem na dwóch łapkach, jakby chciała zaprosić kogoś do towarzystwa.
Panuje tu przedziwna atmosfera, można być razem, można być samemu, ale nawet jak się jest samemu, ma się poczucie bycia razem, ze wszystkim co Cię tu otacza.
Agnieszka Pietruszka
