Z życia Marafiki Bungalows...
W rytmie przypływów i odpływów oceanu
Dla turystów zanzibarskie białe plaże są spełnieniem marzeń o idealnych wakacjach. Dla mieszkańców wyspy plaża to miejsce, gdzie toczy się codzienne życie.
Zanzibarska plaża pełni funkcje praktyczne i żyje w zgodzie z fazami księżyca oraz nastrojami oceanu. W zależności od pory dnia jest drogą, miejscem pracy, łaźnią, polem uprawnym, przystanią dla łodzi rybackich. O świcie przychodzą tu mężczyźni, by dokonać porannych ablucji i rozpocząć kolejny dzień. Tuż po siódmej na plaży pojawiają się uczniowie. Jeszcze trochę zaspani, w szkolnych mundurkach, na bosaka, niosą pod pachą zeszyty związane sznurkiem. Jeśli przypływ pozwala, idą do szkoły plażą, na skróty. Za nimi podążają do pracy dorośli. Ci na rowerach jadą wzdłuż linii wody, gdzie piasek jest twardy. Piechurzy korzystają z subtelnego cienia rzucanego przez korony palm.
Plantacje wodorostów
Kiedy odpływ odciąga ocean od brzegu, odsłaniając piaszczyste dno pokryte kawałkami rafy, na plażę przychodzą kobiety, by doglądać plantacji wodorostów. Na wschodnim wybrzeżu wyspy plantacje takie ciągną się kilometrami. W miejscach zalanych wodą podczas przypływu, a teraz zupełnie obnażonych, sterczą rzędy patyków z przeciągniętą pomiędzy nimi cienką żyłką. Do niej kobiety przywiązują sadzonki alg, tak by nie porwały ich fale, kiedy poziom wody się podniesie. Pracują w milczeniu, brodząc w wodzie pod rozgrzanym do białości niebem. Sprawdzają, czy ostatni przypływ nie wyrządził szkód, poprawiają żyłki. Kiedy algi osiągną odpowiednią wielkość, zbierają plony i rozwieszają je na drewnianych stelażach, by wyschły na wietrze. Wówczas nad plażą unosi się świeży zapach jodu - woń esencji oceanu. Odpowiednio spreparowane wodorosty za drobne pieniądze skupuje rząd, by za zwielokrotnioną sumę wyeksportować je do Azji, Europy czy USA, gdzie zostaną przerobione na różne kosmetyki.
Stocznia na piasku
Kilka razy w roku, przy największych odpływach, plaża zamienia się w warsztat. Rybacy wyciągają na piasek drewniane łodzie. Rozpalają pod nimi małe ogniska, by oczyścić burty z pasożytów, a potem impregnują drewno specjalną miksturą sifa - mazidłem ze zjełczałego tłuszczu. Sifa śmierdzi okrutnie, ale ma właściwości pielęgnujące i uszczelniające drewno.
W godzinach późno popołudniowych, gdy równikowy upał nieco odpuszcza, na plażę wylegają zawodnicy lokalnych drużyn futbolowych. Ćwiczą pompki, przysiady, przewroty, podania. Treningom przyglądają się dzieci. Te odważniejsze już po chwili baraszkują w oceanie. O zmierzchu, kiedy muezin wzywa na wieczorną modlitwę, plaża pustoszeje. Wtedy ze swych norek wychodzą na łowy piaskowe kraby, a pod powierzchnią wody zaczyna się nocne życie.
